Italia cz2 - Klub turystyczny ŚWIT

Idź do spisu treści

Menu główne:

Italia cz2

Ale to już było... > Pieszo_auto_itp > 2012
Italia 08.09.2012- 21.09.2012] - część 2

Rano płyniemy promem z Mesyny. Pierwszy przystanek Taormina (nad Morzem Jońskim, IV w p.n.e.). Piękne miasteczko położone na wysokim brzegu. Klimatem przypomina nasz Kazimierz Dolny, Sopot, albo Zakopane z Krupówkami kurort. A jednak nastrojowe. I tylko ludzi masa, bo sobota. Wszystkie autobusy turystyczne z promów w Mesynie jechały właśnie do Taorminy. Stare kościoły, przepiękne kamienice z balkonami obrośniętymi kwitnącym kwieciem. No i gwóźdź programu -  Starożytny Teatr Grecki z epoki hellenistycznej. Z tarasów teatralnej widowni rozpościera się jedyny w świecie widok na Etnę. Tego dnia królowa ukazała się naszym oczom w chmurzastej czapie.

Taormina
Taormina
Taormina - Teatr Grecki z widokiem na Etnę
Taormina
Taormina

Z żalem mijamy więc wulkan bez próby jego zdobycia i jedziemy do następnego punktu wycieczki Syrakuz. Najbardziej interesowała nas najstarsza jego część - Ortyga najstarsze centrum, wysepka połączona z resztą miasta dwoma mostami. Faktycznie jest to staroć i to bardzo zaniedbany. Obecność człowieka na Ortydze datuje się na XVI w p.n.e., a zabytki pochodzą z różnych okresów: greckiego, bizantyjskiego, normandzkiego, aragońskiego, barokowego.

Ortiga
Ortiga - ruiny Świątyni Zeusa
Ortiga
Ortiga

Włóczymy się z prawej na lewą stronę bardzo ciasnymi uliczkami, trochę brudnymi i nagle, nieoczekiwanie otwiera się przed nami ogromna przestrzeń placu z Katedrą Santa Maria Della Colone.

Ortiga - Katedra Santa Maria Della Colone

Wrażenie jak z innej bajki. Katedra, jak cała wyspa, łączy w sobie wiele stylów architektonicznych, okres pogański z chrześcijańskim. Trafiliśmy na ceremonię ślubną. Turyści (i my też), chodzą sobie, robią zdjęcia, a pod ołtarzem para młoda przyrzeka sobie miłość. Pomieszanie. Ale taka jest cała wysepka, rdzenni mieszkańcy niewiele robią sobie z turystów, traktując ich jako element wystroju i po prostu żyją sobie własny życiem.

Ortiga
Ortiga

Nocleg mamy na przedmieściach Syrakuz nad samym morzem, tzw. agroturystyczny. Bardzo ładny, rozległy teren. Są pokoje, apartamenty, camping, ogrody, drzewa granatów (niedojrzałe) i pomarańczy, trzy koty i cała chmara wróblo podobnych, hałaśliwych ptaków. Mamy do dyspozycji mały apartament, bardzo klimatyczny, z kutym żelaznym łóżkiem z baldachimem, mozaiką na podłodze, bardzo ładnymi ceramicznymi kolorowymi (miejscowy wyrób) umywalkami i stolikiem śniadaniowym przed wejściem, pod pomarańczowo-żółtym baldachimem. Bardzo mi się podoba. Na kolację idziemy do pobliskiej pizzerii. Tyle macek i muszli nie zjadłam jeszcze nigdy, ale smakowało. Jutro Noto i Willa Romana.

Agro nocleg nad morzem
Nocleg - łoże z baldachimem
Agro nocleg - śniadanie
Agro nocleg
Italia 08.09.2012- 21.09.2012] - część 1

Ale rano wracamy jeszcze do Syrakuz dooglądać to, czego wczoraj nie zdążyliśmy tzn. Park  Archeologiczny Neapoli, a w nim: najważniejszy obiekt Parku Teatr Grecki, amfiteatr rzymski i latomie, czyli kamieniołomy z najciekawszym miejscem zwanym Uchem Dionizjusza. Ucho, to wykuta przez więźniów jaskinia przypominająca kształtem wnętrze ślimaka, z niesamowitą akustyką.

Syrakuzy - Teatr Rzymski
Syrakuzy - Teatr Grecki
Syrakuzy - Ucho Dionizjusza

I dalej do Noto w krainie migdałów. Miasteczko niewielkie, w całości zbudowane z miodowo-brunatno-żółtego tufu. Wchodząc do miasta przez główną Bramę Królewską ma się wrażenie, że w całości składa się z pałaców i kościołów. Tyle wielkich budynków mieści się na małej powierzchni.

Noto
Noto
Noto - miejscowy rzeźniarz
Noto

Trafiliśmy do miasta na zlot starych samochodów. Starych, ale bardzo zadbanych, wypieszczonych, błyszczących. Cała główna ulica, po stronie cienia, była nimi zastawiona. Porsche, Jaguary, Fiaty, BMW. Cudeńka. Przez moment mieliśmy problem ze skupieniem uwagi  - samochody czy zabytki.

Noto - stare auto

Dało radę i jedno i drugie, ale najpierw samochody. Na miejscowym ryneczku kupiliśmy migdały z których słyną okolice Noto. Pan rolnik dał spróbować prażonych, ale cena była zaporowa więc kupiliśmy kilogram tych zwykłych, które też były przepyszne. I dalej w drogę przez spalone słońcem tereny do Willa Romana del Casale.

Noto
Noto

Duża letniskowa posiadłość rzymskiego imperatora Maximiusa Hercuelusa z III w n.e., usytuowana u podnóża miasteczka Plazza Armesina, już w głębi Sycylii. Znana jest przede wszystkim z przepięknych mozaikowych posadzek wypełniających każdy zakamarek domu, wewnętrznych patio, fontann, chodników. Na podłogach jest taka rozmaitość tematów, kolorów, a wszystko ułożone z maleńkich 2/2 cm kosteczek ceramiki. Została uznana za jeden z cudów świata antycznego. Niepowtarzalne.

Willa Romana del Casale
Willa Romana del Casale
Willa Romana del Casale

Jedziemy dalej, w poprzek Sycylii, do Palermo. A właściwie trochę dalej, do Cinisi. Tu Piotr ma rodzinę i tu właśnie zatrzymujemy się na parę dni. Grażynka ma włoskiego (sycylijskiego) męża Mateo, cztery córki (Ania, Patrycja, Alba i Aurora), sycylijską teściową i dużą, piętrową kamienicę. Mamy pokój do dyspozycji.

W drodze do Palermo
W drodze do Palermo

Jest poniedziałek, dzisiaj jest luzacko. Podmiejskie życie sycylijskiej rodziny. Odbieramy Albę z przedszkola, odwiedzamy Mateo w pracy jego biuro mieści się w budynku z 1400 roku. Potem zakupy. Mateo wrócił z pracy i zabrał nas na swoja kampanię działkę. Ma tam różne uprawy: drzewa oliwne, gruszki, granaty, limonki, papryczki chili, pomidory, malanzano, kury, króliki, papużki…

Cinisi
Cinisi - widok z okna
Cinisi
Cinisi
Kampania
Kampania
Kampania
Kampania

...pod wieczór polaków rozmowy, kolacja, arbuz, melon i spać.
Do Palermo jedziemy we wtorek po południu. Miasto, którego historia sięga VIII w p.n.e, jest pięknie położone nad zatoką, z trzech stron otoczone górami. Oglądamy Teatro Massimo, Teatro Politeama, XVII wieczne pałace przy Quatro Conti z fontannami i rzeźbami przedstawiającymi cztery pory roku oraz pomnikami królów hiszpańskich: Karola V, Filipa II, III i IV. Wśród figur na fasadach znajdują się także „Cztery Dziewice”, mające pod opieką cztery dzielnice Palermo;  Palazzo Della Zisa
w XII wieku uważany za raj na ziemi. I znak rozpoznawczy Palermo XII wieczną Katedrę.

Palermo - Teatro Massimo
Palermo - Quatro Conti
Palermo - Quatro Conti
Palermo
Palermo - Katedra
Palermo
Palermo

Chodząc bocznymi ulicami  widzimy trochę inne oblicze miasta. Chaos i prowizorka, pranie (majtasy) wiszące nad ulicami (to widok specyficzny chyba dla całej południowej Italii). Jak to gdzieś przeczytałam, wydaje się „że chaos stanowi wewnętrzny porządek Palermo”. Mieszkańcy wydają się pędzić na oślep, samochody, motocykle, rowery, matki z wózkami z dziećmi, hindusi, murzyni (afroeuropejczycy ?), arabowie, jedni z kolczykami w nosie, inni z pióropuszami na głowie. Wszystko to kłębi się na ulicach pozbawionych pasów ruchu. Aż dziw, że działa. A Piotr jest mistrzem kierownicy. W Palermo jesteśmy do nocy. Wieczorem miasto pięknieje.

Następnego dnia jedziemy na południe wyspy, czeka nas Dolina Świątyń w Agrigento. Jest to zespół pięknych świątyń i grobowców, przeważnie z V w. p.n.e.
Dolina wypalona słońcem, żar leje się z nieba, kilometry do przejścia,  zaczynamy zaprzyjaźniać się z Bogami. Oglądamy wszystko oprócz ogrodu Kolymberta: Świątynia Zeusa największa budowla w porządku doryckim jaką kiedykolwiek zbudowano, Świątynia Dioskurów, sanktuarium Demeter i Kory, najstarsza, pochodząca z ostatniej dekady VI w. p.n.e. świątynia Herkulesa,  Zgody, Junony, grobowce i zabytkowe mury.

Agrigento - Dolina Świątyń
Agrigento - Dolina Świątyń

Picia i cienia.

Agrigento - upał

Wracamy do Palermo. Po drodze zaglądamy jeszcze do Monreale na przedmieściach Palermo. Jest tam przepiękna katedra ze złotymi mozaikami.

Katedra w Monreale

Mateo opowiedział nam legendę o katedrach w Palermo i Monreale. Budowało je dwóch, rywalizujących ze sobą o wszystko braci. I każdy z nich przyjął, że jego katedra będzie najpiękniejsza. Budowniczy w Palermo skupił się na architekturze, zewnętrznych ozdobnikach. Ten w Monreale na wystroju wnętrza. I każdy osiągnął swój cel. Obie są niesamowite. Katedra w Monreale na zewnątrz nie robi takiego wrażenia, jak wówczas, gdy przekroczymy jej progi. Zapiera dech. Ta w Palermo powala przepychem zewnętrznych detali architektonicznych, wewnątrz jest jasna i spokojna. A mnie podobała się bardziej ta w Monreale.

Katedra w Monreale
Katedra w Monreale

Następny dzień jest już dniem powrotu.  Prom z Palermo do Neapolu mamy wieczorem, jest więc trochę czasu na najbliższą okolicę. Grażynka pokazuje nam swoje ulubione miejsca plażę w Terrasini miasteczku dwie ulice dalej od Cinisi, strome morskie wybrzeże w czerwonych skałach z których młodzież lubi skakać do wody, mały port.

Terrasini
Terrasini
Terrasini
Terrasini

Odpłynęliśmy o 20.30, oświetlone Palermo od strony morza wyglądało interesująco powoli znikając na horyzoncie.

Palermo - port
Palermo - port

7.00 rano Neapol, ale tylko migiem, opłotkami. Nocleg mamy zabukowany w Insbruku. Do przejechania ok. 1000 km. Dzięki dobrym autostradom mamy jeszcze czas na Ferrarę w okręgu Emilia Romana. Przybyliśmy w czasie siesty. Ciche, trochę senne miasteczko średniowieczne z ładną starówką, Castello Estense z fosą pełną wody i podnoszonym mostem, katedra bardzo piękna w środku, sieć wąskich uliczek z dobrze zachowanymi kamienicami (średniowiecznymi), Ratusz przy obszernym placu modnym miejscu spotkań. I setki rowerzystów policjantki i policjanci, panie w butach na obcasach, panowie w marynarkach i tabuny młodzieży. Nawet pieniądze z bankomatu pobiera się nie schodząc z siodełka.

Ferrara
Ferrara - Duomo
Ferrara
Ferrara

A dalej to już banał droga przez cywilizację, troszkę widoków na Dolomity, Alpy i do domu.

Mieliśmy okazję zobaczyć, bo nie poznać, piękny kraj. Wieziemy ze sobą 10 ekologicznych jajek z kampanii Mateo, bańkę oliwy ze starych zapasów, bo świeża będzie dopiero za miesiąc, worek malanzano, piekielną mieloną paprykę, dwa melony, czarny atrament z czarnych kałamarnic do zrobienia czarnego spaghetti i Piotra kapelusz słoneczny, bez którego w Agrigento chyba bym umarła.
Dowiedziałam się że: czarne oliwki to nie inny gatunek, a tylko bardziej dojrzałe zielone; opuncje rosnące jak chwasty przy drogach, z których kolczastymi owocami miałam bliskie spotkania w Katalonii (Zosia coś o tym wie), uprawia się na plantacjach; Sycylia pachnie zapachem wszechobecnych tamaryszków, rozmarynów i innych macierzanek; mafia ma się dobrze; sycylijska teściowa Bożenki to bardzo miła osoba. Najprzystojniejsi policjanci są w L
Aquili, wszyscy jak „Dżordże Majkele”. I nie widziałam ani jednej miejscowości, która byłaby chociaż w przybliżeniu podobna do naszej wsi.


KrysiaEl

Część 1

Galerie

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego