2007 Drawa - Klub turystyczny ŚWIT

Idź do spisu treści

Menu główne:

2007 Drawa

Ale to już było... > Kajaki
Znak rzeki
DRAWA 2007

Spływ Drawą na którym byliśmy w lipcu 2007 dostarczył mi  bardzo wielu wrażeń, tych dobrych i tych mniej miłych , ale na pewno uczestnicy będą go pamiętali dłużej. Przede wszystkim nie mieliśmy szczęścia do pogody.
Jadąc na spływ po drodze zatrzymaliśmy się w Połczynie Zdroju. Tam też znalazła się chmura, z której krótko, ale intensywnie lunęło. Połczyn Zdrój to stare uzdrowisko (rozwój uzdrowiska  już od  XVIII w.) z bardzo  ładnym parkiem zdrojowym.

Zamek
Zamek
Kajaki

Pierwszy dzień spływu był pełen emocji. Trasa miała prowadzić ze Starego Drawska przez jezioro Drawsko oraz kilka mniejszych jezior do Złocieńca. Jezioro Drawsko to największe i najgłębsze jezioro na Pojezierzu Drawskim. Było chłodno i wiał silny wiatr, na jeziorze była wysoka fala. Byliśmy pewni, że jeśli wsiądziemy do kajaków to co najmniej będzie nas  zalewała fala. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło i poszliśmy na zamek. W ruinach zamku w Starym Drawsku był akurat piknik. Damy dworu, rycerze, wiejski chleb. A potem okazało się ,że nasz pan od kajaków przywiózł nad jezioro następną grupę, a my po burzliwych negocjacjach poprosiliśmy o przewiezienie kajaków za jezioro nad rzekę. Pan od kajaków nieco się z nas naśmiewał (stwierdził, że takiej grupy jeszcze nie miał, która postała nad jeziorem i kazała wieźć się dalej), ale potem okazało się, że mieliśmy rację. Grupa którą przywiózł  popłynęła i miała kłopoty. Wiele kajaków miało wywrotkę, całe zaopatrzenie przewożone na jednym z kajaków poszło na dno, a przepłynęli zaledwie około kilometra i musieli się schronić na brzeg. My trochę przemoczeni dotarliśmy do Złocieńca. Pole biwakowe zaznaczone na mapie nie było przygotowane dla turystów – kawałek ziemi, chociaż później dowiedziałam się, że  plany na przyszłość są i będzie  lepiej.

Zamek
Kajaki
Kajaki

Z następnego etapu Złocieniec - Drawsko Pomorskie pamiętam przede wszystkim łozy. To był pierwszy raz, kiedy część etapu zamiast płynąć trzeba było przeciągać się między gałęziami. Krzaczyska z obu stron rzeki zrosły się, a ponieważ był wysoki stan wody, płynęliśmy a często wręcz przeciągaliśmy się między koronami. Nikt tam chyba nigdy nie przycinał gałęzi, żeby powstał szlak wodny. W miejscach, gdzie zaczęli wycinać, to wycinali wszystko łącznie z korzeniami i wyglądało to strasznie. Nasze kajaki też wyglądały strasznie, na szczęście nie padał deszcz.

Kajaki
Kajaki

Nocleg w Siedlisku Słoneczna w Drawsku Pomorskim był całkiem miły. Teren bardzo ładny, ogrodzony, zadbany prysznice z ciepłą wodą.
Płynąc następnego dnia też były łozy i przeciąganie, ale było też ładne  jezioro Lubie. Następne dwa noclegi były na kempingu nad jeziorem Lubie obok Lubieszewa. Tak nam się podobało u pana w Lubieszewie, że zostaliśmy dłużej niż planowaliśmy. Uroczy gawędziarz. Opowiadał nam dużo różnych dowcipów, historyjek, ciekawostek oraz o tym, jak okoliczna ludność robiła interesy z Rosjanami z pobliskiej tajnej bazy.

18-19-20

Ponieważ znowu  padało, zamiast pływać pojechaliśmy na wycieczkę szukać bunkrów Wału Pomorskiego oraz do Bornego Sulinowa. Do dzisiaj jestem pod wrażeniem tego miasteczka – widma, które na mapie Polski pojawiło się dopiero w 1993r. Zostało zbudowane przez Niemców w latach trzydziestych XX w. jako duża baza wojskowa z kompleksem podziemnych tuneli. Bez żadnych wojennych zniszczeń zostało przejęte przez Armię Radziecką w 1945r. W bazie stacjonowało ok. 15 -20 tys. Ludzi (żołnierzy, członków ich rodzin i pracowników cywilnych), a na mapach Polski były zaznaczone tylko tereny leśne. W 1992 wojsko ostatecznie opuściło teren bazy i Rada Ministrów RP podjęła uchwałę o utworzeniu polskiego miasta Bornego Sulinowa. Dzisiaj koszarowe budynki zamieniane są na (prawdopodobnie) najtańsze w Polsce mieszkania. Miasto rozkwita, tworzy się nowa, prężna społeczność licząca dotychczas ok.4,5 tys. mieszkańców.

21-22-23-28
24-25-27-29-32
Muzeum

Po minionych czasach zostało małe prywatne muzeum, Sasza  z żoną prowadzący restaurację, stary cmentarz z karabinem i piękne, choć mocno zniszczone, kasyno.
Następnego dnia mieliśmy wpłynąć na teren poligonu. Zbyniu wcześniej uzyskał pozwolenie na przepłynięcie od dowództwa wojskowego,a wg. uzyskanych informacji na moście miał czekać żołnierz. Ale ani żołnierza nie było, ani pozwolenia już chyba nie potrzeba. W każdym razie nikt niczego od nas nie chciał.

Wycofanie wojsk
Kajaki

Etap od Lubieszewa to piękny, leśny odcinek rzeki, trafiliśmy jednak na dużą grupę hałaśliwej niemieckiej młodzieży i to trochę psuło uroki płynięcia tego dnia. Według planu kierownika Zbyszka w tym dniu, po dopłynięciu do szosy - Drawsko Pomorskie - Kalisz Pomorski, mieliśmy przetransportować kajaki do Prostyni i płynąć dalej. Transport jest obowiązkowy dla wszystkich. Przez ten odcinek rzeki nikomu nie wolno płynąć (czynny poligon i wiele jazów na mapie). Z transportem nie ma większych kłopotów, leży to w interesie miejscowych przewoźników. Nasze plany jednak znowu uległy zmianie. Pan, który miał przewieźć kajaki namówił nas, żeby zrobić to następnego dnia i całe szczęście, że go posłuchaliśmy – zdążyliśmy tylko rozbić namioty i jak zaczęło padać, to deszcz padał do południa następnego dnia.

Rano, po pełnych emocji negocjacjach, znowu zmieniliśmy plany i przewieźliśmy kajaki do Drawna, pomijając odcinek rzeki od Prostyni. Było pięknie, deszcz przestał padać, na dużej stanicy wodnej załatwiliśmy ciepły prysznic, kupiliśmy bilety do Drawieńskiego Parku Narodowego i zaopatrzyliśmy się w wodę do picia. Od tej pory woda była już tylko w rzece (zresztą rzeka I stopień czystości, ale przez porę deszczową zmętniała). Kupienie biletów pozwala na pobyt na polach namiotowych na terenie parku i jest koniecznością – była kontrola.

Kajaki

Pola biwakowe są bardzo ładnie przygotowane. Poza wodą i prądem jest wszystko – zadaszone stoły, place ogniskowe, czyste toalety, a szok przeżyliśmy, gdy na pole podjechał samochód ciężarowy i zaczęli rozładowywać drewno do palenia dla biwakujących.

Ognisko

Wszyscy uczestnicy na pewno też pamiętają jak „wypuściliśmy kajaki na popas” i jak Zbyniu z Mirkiem podjęli akcję ratowniczą. Zbyszek podjął też inną profesjonalną akcję ratowniczą...

Biwakowisko

Od Drawna Drawa płynąca przez park narodowy jest piękna, choć uciążliwa i trudna – szybki nurt i zwalone drzewa, zmuszają do dużej koncentracji uwagi i ‘przenosek’ (widzieliśmy nie jedną wywrotkę lub przemoczonych uczestników). Im bliżej ujścia tym łatwiej – szerzej, szybko i bez drzew. Nasz spływ zakończyliśmy w Starym Osiecznie. Gdybyśmy wiedzieli, że pan po kajaki przyjedzie z kilkugodzinnym opóźnieniem, pewnie znowu zmienilibyśmy plany i popłynęlibyśmy dalej, bo płynęło się świetnie i pogoda była wymarzona.

Marzy mi się, żeby znowu wybrać się na Drawę, ale tym razem rozpocząć spływ od Prostyni (most na trasie Wałcz-Stargard Szczeciński), czyli bez obowiązkowego przewożenia kajaków, za to dalej przez Drawieński Park Narodowy. Może do ujścia?


Daria

Więcej zdjęć w Galerii

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego