Drewnica - Klub turystyczny ŚWIT

Idź do spisu treści

Menu główne:

Drewnica

Ale to już było... > Narty > 2010
Krynica, Drewnica
2010-01-03

Zima w natarciu. Nadal jest śnieg, więc stwierdziłem z Krysią, że trzeba koniecznie skorzystać ze śniegu póki jeszcze jest – żeby nie było tak jak w zeszłym roku, że raz nie poszliśmy, a okazało się, że to była jedyna okazja tej zimy. Nikt z naszej paczki nie mógł tego dnia, więc zdecydowaliśmy zabrać się ze znajomymi, którzy wybierali się na biegówki do Krynicy. Więc jedziemy do tej Krynicy i... jakoś tak od Stegny zaczyna znikać śnieg. Na miejscu okazało się, że śniegu jak na lekarstwo. Za to podczas spaceru w porcie zobaczyliśmy nad trzcinami kilka paralotni, które zmierzały w naszym kierunku. Udaliśmy się, więc na płaski brzeg Zalewu w pobliżu portu i po przebrnięciu przez trzcinowisko oczom naszym ukazał się pięknie zamarznięty Zalew, a na nim sunące po lodzie kolorowe bojery. Nad nimi unosiło się kilka paralotni, a do tego nieopodal na lód wjechały dwa dość spore quady. Narobiły sporo hałasu i pomknęły w kierunku drugiego brzegu.

Pomyśleliśmy, aby dołączyć do tej całej ‘menażerii’ na biegówkach, ale raz - mieliśmy troszkę pietra, dwa – na lodzie było za mało śniegu, aby po nim szusować. Jednak chęć pobiegania była tak duża, że wróciliśmy do Drewnicy, którą mijaliśmy po drodze i gdzie widzieliśmy z auta zaśnieżoną, zamarzniętą, Szkarpawę, po której spacerowali ludzie. Na lodzie byli już tylko wędkarze i u nich sprawdziliśmy grubość pokrywy lodu, a było tego ok. 15-20cm. Na lodzie leżało równiutko jak na stole ok. 10cm śniegu, po którym ruszyliśmy w stronę Izbic.

Pierwszy raz biegaliśmy po lodzie i pomimo świetnego podłoża dla nart - nie było tak idealnie jakby się mogło wydawać. Kijki pomimo ostrych końców nie wbijały się w lód i nie bardzo można było się nimi odpychać – służyły raczej do podpierania niż odpychania. Mimo to jednak biegało się świetnie i tak, aż do zachodu słońca, kiedy to zaczęło się dość gwałtownie ochładzać, a lód zaczął trzeszczeć. I choć wiedzieliśmy, że nie pęka pod nami to jednak te odgłosy wywoływały lekką ‘gęsią skórkę’. Gdy wracaliśmy temperatura spadła do -14 stopni, więc lód miał prawo trzeszczeć ;-). Bieganie po płaskim jak stół lodzie to naprawdę wielka frajda

PiotR

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego